Viña Pomal to nazwa winnicy położonej obok Haro, miasteczka które w połowie XIX wieku zapisało się złotymi zgłoskami w historia nowożytnego winiarstwa. To także nazwa marki, która od ponad wieku wielu miłośnikom wina kojarzy się z regionem Rioja. A ten, jak to w życiu bywa, oprócz dni chwały miewał również gorsze chwile. Viña Pomal przeżywa obecnie swoją drugą młodość. Odważnie, z pewną nutką romantyzmu, chociaż w sposób odpowiednio wyważony.
Przenieśmy się do hiszpańskiego miasteczka Haro z połowy lat 50. XIX wieku. Z okolic Bordeaux przybywają do niego przedsiębiorcy reprezentujący rodzinną firmę Savignon Frères et Cie. W 1859 roku przy biegnących tam torach kolejowych budują winiarnię. Miejsce, w którym wznoszą budynek produkcyjny z piwnicami znane jest każdemu miłośnikowi hiszpańskich win. To słynna dzielnica Barrio de la Estación. Gdy kilka lat później francuskie winnice na dobre spustoszy plaga filoksery, Hiszpania staje się azylem dla innych producentów wina zza Pirenejów. Po paru dekadach 'winnego prosperity" w Hiszpanii mszyca atakuje także tamtejsze winogrady. Savignon Frères przenoszą swoją produkcję z powrotem do Francji.
W 1901 roku ich winiarnia z Haro ma już nowego właściciela - spólkę Bodegas Bilbaínas założoną przez przedsiębiorców z baskijskiego miasta Bilbao. W 1904 roku powstaje pierwszy rocznik wina Viña Pomal Reserva Especial robionego na burgundzką modłę. Prestiż winiarni rośnie z każdym rokiem. Największym importerem czerwonych win przemianowanych na anglosaską nazwę Castle Pomal jest Wielka Brytania. Na zamówienie francuskich domów szampana robione są tam metodą tradycyjną białe, musujące wina. W 1925 roku Bodegas Bilbainas stają się oficjalnym dostarczycielem win na dwór hiszpańskich monarchów. Pod koniec XX wieku z dawnego splendoru większości winiarni z topowego hiszpańskiego regionu, w tym Bodegas Bilbainas, nie pozostało zbyt wiele. Podczas gdy wina z Doliny Napa, Bordeaux czy Toskanii czarują konsumentów świeżością, strukturalnością i owocem, te z DOCa Rioja "straszą" aromatem piwnicy, płowością barwy i wątłością materii. Dopiero gdzieś w okolicach lat 90. zaczyna się tam głośno mówić o potrzebie rewolucji. W 1997 roku winiarnię przejmuje Grupo Codorníu i przy znacznych nakładach finansowych mozolnie odbudowuje należną jej renomę.
Dyrektorem technicznym w Bodegas Bilbainas jest obecnie Alejandro López. Wcześniej, przez osiem lat produkcją win zarządzał tam Diego Pinilla, który kilka lat temu awansował na głównego enologa całej Grupo Codorníu. Sztandarową ideą brandu Viña Pomal jest przedefiniowanie klasycznego stylu win Rioja. Alejandro określa to mianem oczyszczenia ich z niepożądanych aromatów, kojarzonych z wilgotną piwnicą, typowych dla "starej szkoły". Szkopuł w tym, że wina te mają przy okazji pozostać wierne kilku kanonom kojarzonym dawnym obliczem apelacji. Tak więc starzenie ich odbywa się wyłącznie w beczkach z dębu amerykańskiego. Dodatkowo trwa długo, według tradycjnej w DOCa Rioja klasyfikacji: crianza, reserva i gran reserva. Z jednej strony, wina Viña Pomal mają być długowieczne i dobrze ewoluluować w butelce. Z drugiej, powinny maksymalnie eksponować owoc i terroir winnicy. Alejandro, młody lecz doświadczony winemaker, zdaje się być osobą idealną do przeprowadzenia takich zmian. Producentowi gwarantuje nowatorskie podejście do robienia win, nieskażone sentymentem do "starej szkoły" Rioja.
Nasza wizyta w Bodegas Bilbainas rozpoczyna się dosyć nietypowo, ponieważ od degustacji win będących w dysrybucji w naszym kraju (Cerville). Towarzyszy nam w niej Alejandro oraz Mabel Oyono, która na co dzień oprowadza turystów po bodedze. Pierwszym winem, którego próbujemy jest Viña Pomal Blanco 2016, stylem zupełnie nie przypominające klasycznej "białej riojy". To blend zrobiony ze szczepu viura ze znacznym jak na denominację udziałem odmiany malvasia (25%), dojrzewający w amerykańskich beczkach przez 4 miesiące. Jest winem bardzo atrakcyjnym pod każdym względem, z bogatym aromatem, dobrze zaznaczoną strukturą, zachęcająco świeżym.
Po chwili smakujemy czerwonego, odmianowego tempranillo Centenario Crianza, z zimnego w regionie rocznika 2014. W międzyczasie Alejandro pokazuje nam zdjęcia lotnicze winnic z nałożonymi na grafikę kolorami. Czerwona barwa oznacza obszar parceli z winoroślami przeznaczonymi na produkcję win typu gran reserva, pomarańczowa reserva, a zielona crianza. Klasfikacja ta może zmieniać się aż do samego momentu winobrania. Ostatecznie, odpowiednie winogrona przyporządkowane zostaną do produkcji konkretnego typu wina w bodedze. Smakowana Crianza jest wyraźnie kwasowa, pełna owocu dyskretnie podbitego nutami beczkowymi. Idealna do popijania lżejszych, hiszpańskich tapas.
Centenario Reserva jest już w pełni poważnym winem, chociaż nie przytłaczającym swoją budową. Ma za to wspaniale złożony nos, świetnie zrównoważoną soczystym owocem kwasowość oraz miękkie garbniki. Centenario Gran Reserva 2010 to dowód na to, że tempranillo ze skromnym dodatkiem graciano dojrzewając przez przeszło 2 lata we francuskim dębie może dać eleganckie wino. Soczyste, gęste, z bukietem poskładanym z bardziej konfiturowych owoców oraz przyjemnych dębowych nut, długie i w stu procentach gotowe do picia.
Wkrótce potem jedziemy w towarzystwie Mabel do winnic należących do Bodegas Bilbainas. Wszystkie położone są w promieniu kilku kilometrów od budynku winiarni. Wcale nie trzeba opuszczać Haro by dostrzec znajdujący się na winnym pagórku charakterystyczny domek z napisem Viña Pomal. To jeden z popularnych landszaftów uwiecznianych w obiektywie przez turystów mijających winną stolicę La Rioja. Powierzchnia winogradu stanowi prawie połowę 250-hektarowego areału należącego do Bodegas Bilbainas. Zwykle na początek października przypada tam środek winobrania. Jednak 2017 był w Hiszpanii rokiem wyjątkowo upalnym i bezdeszczowym, dlatego zbiory winogron mogliśmy zobaczyć na Viña Zaco - innej parceli należącej do tego samego producenta.
Zbierane ręcznie owoce po pierwszym etapie selekcji trafiają do małych koszy, a następnie na naczepy traktorów. Jak nam to wytłumaczył wcześniej Alejandro, winogrona z rocznika 2017 charakteryzowała w tym regionie pełna dojrzałość miąższu i brak problemów z pleśnią. Ich jedynym mankamentem była mała kwasowość, dlatego należało poczekać aż twarde skórki owocu dojrzeją maksymalnie. Dla winemakera oznaczało to wzmożoną pracę nad nadaniem winom dostatecznej taniczności. W przypadku tempranillo z Viña Pomal, na ratunek w takich sytuacjach przychodzi długi okres dojrzewania trunków w beczkach. Dębowe drewno oddaje mu dodatkową porcję garbnika. Dodatkowo, wina mają czas by uzyskać równowagę dzięki leżakowaniu latami w butelce przed opuszczeniem winiarni.
Mabel zabiera nas do następnej winnicy by pokazać nam na czym polega specyfika terroir całego podregionu Rioja Alta. To stanowisko z aluwialno-wapiennymi podłożami, bez charakterystycznych kamyków które wyścielały glebę w Viña Zaco. Znajduje się ono na wysokim pagórku, u którego stóp meandruje rzeka Ebro. Ze wzniesienia roztacza się widok pofałdowanej doliny odseparowanej od reszty lądu mniejszymi lub większymi łańcuchami górskimi. Mabel pokazuje nam wypłaszczenie terenu pomiędzy dwoma pasmami biegnącymi na północy. To stamtąd w okolice Haro docierają masy powietrza znad Atlantyku. Złożoność klimatyczna Rioja Alta, gdzie oprócz wpływów klimatów kontynentalnego i śródziemnomorskiego dochodzi atlantycki, nadaje tempranillo z tamtejszych winnic specyficzny charakter. Jeśli w ogóle można mówić o czymś takim jak archetyp czerwonego wina Rioja, to mógłby on powstawać właśnie gdzieś tutaj.
Na koniec zwiedziliśmy wnętrza winiarni. Kompleks budowli skupiony wokół dużego ogrodu zachował częściowo formę château nadaną mu w 1859 roku przez francuskich winiarzy. W międzyczasie ulegał wielu modernizacjom, w tym gruntownej przebudowie głównego gmachu przez Grupo Codorníu. Wejście prowadzi od strony stacji kolejowej, chociaż torów pamiętających czasy transportu wina pociągami parowymi już nie ma. Jako ciekawostkę Mabel przytacza fakt, że w Haro mieści się największe na świecie skupisko ponad stuletnich winiarni. Czyni to z tej małej, hiszpańskiej miejscowości prawdziwą atrakcję turystyczną. Tamtejsze winiarnie co roku odwiedza około 16.000 turystów.
Bodegas Bilbainas posiada piwnice, w których na przestrzeni kilkunastu dekad leżakowały nie tylko ciche, czerwone wina. W czasie zarządzania winiarnią przez rodzinę Savignon Frères pracował tam XIX-wieczny mistrz szampana - Charles Delouvin. Po latach pierwszej wojny światowej, w trakcie której terytorium Francji było jej główną areną walk, hiszpańscy winiarze produkowali tam wina musujące. Robili to na zlecenie francuskich potentatów winiarstwa z okolic Reims. Mabel przywołuje nazwy znamienitych domów szampana takich jak Victor Clicquot, Mercier czy De Lozey. Butelki były oczywiście oznaczane jako wytwarzane w Hiszpanii. Pokazuje nam również pomarańczową etykietę z 1913 roku przypominającą dzisiejszy design etykiet Veuve Clicquot. Labirynt korytarzy jest ogromny, chociaż nie zobaczycie tam zbyt wielu baryłek. Przetrzymywane są obecnie w nowych pomieszczeniach winiarni, gdzie można dojrzewającym winom zapewnić stałą temperaturę otoczenia oraz odpowiedni poziom wilgotności powietrza.
Bodegas Bilbainas dysponuje arsenałem ponad 25 tys. małych beczek (225 l), mniej więcej po połowie z dębu francuskiego i amerykańskiego. Ten pierwszy używany jest do starzenia win na bazie winogron, z których robi się wina marki Viña Zaco. Jest też pomieszczenie, w którym znajdują się duże, 500-litrowe beczki. W nim dojrzewa graciano, a także eksperymentalne wina z innych szczepów np. mazuelo lub garnacha.
Na koniec Mabel prowadzi nas do sali z rzędem baryłek, których klepki zdobią tatuaże. W grafikach wykonanych przez sześciu zawodowych tatuażystów (m.in. przez słynną w tej branży mistrzynię o wdzięcznym pseudonimie Megan Massacre) przewijają się motywy nawiązujące do winnej tradycji Rioja Alta. Uwagę przykuwa również plakat ukazujący młodzieńca z bujną, hipsterską brodą. Jego kark i dłonie zdobią rzecz jasna tatuaże. By czuć się dobrze we własnej skórze wystarczy mieć odwagę by być sobą. Klasykiem bądź entuzjastą tego, co nowe. A może zarówno jednym, i drugim? Doskonalić w sobie sztukę kompromisu. Tak jak dzisiejsza Viña Pomal być nowoczesnym, otwartym na zmiany, ale i wiernym tradycji regionu, z którego się pochodzi.
Piotr Bartoszewicz