Wejście do winiarni Finca de la Rica wygląda niczym fasada surowej, betonowej konstrukcji o przeznaczeniu militarnym. Tak, jak gdyby za chwilę miał rozlec się ogłuszający alarm syren, a zza podnoszących się mechanicznie wrót wyskoczyć w obłokach pyłu i przy jazgocie gąsiennic czołg. Wewnątrz czeka na nas sztab dowodzenia Finca de la Rica - bracia Amurrio Barroeta, Arturo i Javier. Partyzanci z la Rioja Alavesa, banici zglobalizowanego winiarstwa okupowanego przez międzynarodowe koncerny. Ich orężem jest bezgraniczna pasja, ciężka praca 365 dni w roku, nonkonformizm, szczery uśmiech i wszelkie tajniki l'ars du vin zgłębiane przez cztery pokolenia...
Wina El Guía (przewodnik), El Buscador (poszukiwacz) i El Nómada (nomada) cieszą się w Hiszpanii i na kilku kontynentach uznaniem, choć nadal skromnym to jednak niekiedy wyższym niż spora część butelek z głośnych winiarni dysponujących znacznie bardziej zasobnym, ekonomicznym oraz marketingowym "uzbrojeniem". Oto wywiad, którego udzielili nam bracia Amurrio Barroeta:
Czy myśleliście kiedykolwiek o tym, żeby robić coś innego, zarabiać w inny sposób?
Nigdy. Urodziliśmy się wśród winnic, kochamy je oraz wino. Najlepszy rodzaj pracy to ten, kiedy możesz poświęcić się temu, co najbardziej lubisz robić. Jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami.
Kiedy narodził się projekt winiarni Finca de la Rica?
W naszym przypadku spełniło się dokładnie to, co mówi popularne przysłowie: "Moment kryzysu to moment szans". Spotkaliśmy się w 2010 roku, można by rzec, że przez przypadek. Poznaliśmy wiernych towarzyszy naszej obecnej przygody, Luisa Lópeza i Ignacio Uruñuelę. Dwóch pasjonatów winiarstwa, którzy nakłonili nas do wspólnego zamknięcia kręgu i przemiany z winogrodników w winiarzy. Na ówczesnym rynku winiarskim nie pozostawało już zbyt wiele miejsca. Zawsze marzyliśmy o dalszej pracy ze zbieranymi przez nas gronami, jak nadać im bardziej osobisty wyraz w winach. Potrzebowaliśmy jedynie poznać kogoś kto w nas uwierzy, kto pokaże światu czego możemy dokonać w samym sercu Rioja Alavesa, w Labastida.
Nie mieliście obaw lub przeczucia, że dzieje się to zbyt późno? Wydaje mi się, że rynek winiarski w D.O.Ca. Rioja, a może nawet w całej Hiszpanii już osiągnął pełen rozkwit.
Zbyt późno? Ale my mamy na karku dopiero po trzydzieści kilka lat... Za późno jest być może dla tych, którzy zajmują się winogrodnictwem od trzydziestu lat i wpadną na taki pomysł mając lat 63... ha ha ha.
Odziedziczyliście po rodzinie kilka działek z winnicami w regionie Rioja Alavesa. Jak duże to tereny? Jakie szczepy uprawiacie?
Nasze rodzinne dziedzictwo to 32 hektary winnic, wszystkie w Labastida, rozmieszczone na 28 działkach. Na 27 ha posadzone są krzewy tempranillo, grenache ma 1,5 ha, 1,5 ha graciano a na 2 ha viura.
Wasze wina to kupaże tempanillo z innymi szczepami. W D.O.Ca. Rioja to bardzo popularne, przede wszystkim mieszanie tempranillo z odrobiną graciano. Robicie również kupaże z winami z innych odmian...
Owszem. Stosujemy kupaż z viura (macabeo) przy produkcji młodych win oraz grenache i graciano wytwarzając wina starzone w beczkach.
Jaki charakter nadaje waszym winom kupażowanie tempranillo z czerwonym grenache i białym viura?
Grenache adaptuje się bardzo dobrze w gorącym klimacie i nie należy zapominać o tym, że Hiszpania leży właśnie na południu Europy. Jeśli więc będziesz uprawiał tą winorośl we właściwy sposób i przy zachowaniu niskiej wydajności zbiorów poprzez kupaż z winem z gron młodego grenache będziesz w stanie nadać winom z tempranillo lepszą strukturę i większą mięsistość. Graciano z kolei zwiększy kwasowość oraz nada winu lepszy kolor, tak jak dzieje się w przypadku naszych wyselekcjonowanych tempranillo, których używamy do produkcji El Nómada. Viura dodaje kwasowości w celu zrównoważenia owocu i świeżości naszemu winu El Guia. Młodym, czerwonym winom przydaje się niewielki procent dobrej viury.
Do starzenia win używacie jedynie beczek z dębu francuskiego?
90% francuskiego, 10% amerykańskiego, ale zawsze o minimalnej porowatości i średnim stopniu spiekania.
Czy nie postrzega się tego jako zerwanie z tradycją D.O.Ca Rioja polegającą na starzeniu wina w dębinie amerykańskiej?
To po prostu kwestia gustu. Być może taki sprzeciw wobec woli naszych dziadów i pradziadów to swego rodzaju grubiaństwo, a nawet swego rodzaju brak szacunku. A jednak La Rioja jest dzisiaj na mapie winiarskiej na należnym jej miejscu. Robi się tutaj "typowe" tempranillo, my mimo wszystko wolimy te z francuskich beczek.
Co zawdzięczają wasze wina francuskiemu drewnu?
Lubimy charakter, jaki nadaje naszym winom dąb francuski. Są bardziej złożone, wyrazistsze, lepiej ułożone, a zarazem wyjątkowo eleganckie. Francuski dąb ma mniejszą porowatość, dlatego jest idealny do średnio długiego dojrzewania naszych win bez narażania ich na utratę owocowości oraz świeżości. Jako, że stanowimy młody projekt mamy wielką chęć uczyć się oraz eksperymentować. Począwszy od zbiorów w 2011 zwróciliśmy się nieco w stronę starzenia niektórych win w nowych, najlepszych beczkach z dębu amerykańskiego i szczerze mówiąc chyba odnajdujemy w tej kwestii idealną równowagę.
Pomimo tego, że Rioja jest najbardziej znaną hiszpańską apelacją win na świecie wydaje się być najbardziej odporna na "najazd" winiarzy i wielkich, międzynarodowych producentów win. Pomimo tego widać gołym okiem, że wiele się tutaj zmieniło. Przede wszystkim, jeśli chodzi o wina...
Rynek jest wolny i dobrze będą przyjęci wszyscy, którzy przybędą z pomysłem wartym szacunku.
Wydaje mi się, że tym, co interesuje najbardziej producentów winiarskich jest to jak ich wina zostaną ocenione przez krytyków takich jak Robert Parker Jr...
Tym przejmują się jedynie ci, których już z reguły znamy. Nas w takiej sytuacji interesują nasi przyjaciele oraz klienci. Ci, którzy odkorkowują nasze wina, płacą za nie i sprawia im to radość.
Nie uważacie, że taki obrót sprawy może oznaczać finał dla romantyzmu drzemiącego w winie? Boję się, że pewnego dnia trudno będzie przy piciu wina o szczególne zaskoczenie, wyjątkowość jego charakteru, oryginalność. Że wszystkie będą bardzo dobre, a zarazem bardzo do siebie podobne...
Od połowy lat dziewięćdziesiątych mniej więcej do 2008 roku w Hiszpanii, generalnie rzecz biorąc powstawały w większości wina dla prasy, a więc dla krytyków. A skoro ci ludzie mają określone gusta, ostatecznie wina faktycznie stały się do siebie podobne. Teraz niektórzy z producentów znowu zwracają się w stronę finalnego odbiorcy ponieważ nie mają wyboru. To dobrze, ponieważ wiele win które stały się "małe" odzyskują swoją osobowość. Winiarnie, które będą postrzegać La Rioja jako niepodzielny region i będą nadal skupowały grona w różnych częściach regionu wciąż będą winiarniami bez duszy. Magia naszego projektu opiera się na trzech podstawowych filarach: terroir, położenie geograficzne naszej winnicy i wyjątkowość klimatu.
Krajobraz w La Rioja uległ zmianie w ostatnich dziesięcioleciach. Wzniesiono wiele futurystycznych czy awangardowych budowli dla winiarni takich jak Ysios, Marqués de Riscal, Baigorri…
Istnieją dwie Riojy. Ta, o której mówisz i ta DRUGA RIOJA. Właśnie my nią jesteśmy, tą która znowu posiada winiarnię służącą do wytwarzania i starzenia win jak za dawnych lat, bez budynku socjalnego, biur... ha ha ha!
Co jest powodem inwestowania tylu pieniędzy w budynki tego typu? Czy nie jest to marnotrawienie kapitału?
Istnieją dwa fundamentalne powody. Brak pełnego ukształtowania się osobowości człowieka oraz jego ambicji. W trakcie boomu gospodarczego w Hiszpanii nie wiedziano co zrobić z zarobionymi pieniędzmi i stąd powstało tyle tego rodzaju inwestycji. I spójrz na to teraz...
A wy? Nie widzicie siebie jako przyszłych zleceniodawców Franka Gehry'ego?
Tak, oczywiście. Chcielibyśmy żeby pomógł nam przycinać winorośl lub przy winobraniu... ha ha ha!
Jakie są trzy największe koszmary, które mogą się przyśnić winiarzowi?
Są cztery możliwe koszmary. Pogoda jesienią, pogoda zimą, pogoda wiosną i pogoda latem...
Jak byście opisali zespół, który aktualnie stanowi o winiarni Finca de la Rica?
To pięciu przyjaciół z tymi samymi marzeniami, pomysłami oraz ideałami.
Z braćmi Amurrio Barroeta rozmawiał Piotr Bartoszewicz