To krótki odcinek biorąc pod uwagę to, że geograficznie apelacja DO Ribera del Duero obejmuje 115-kilometrowy pas biegu rzeki. Na terenach wokół szosy Quintanilla-Peñafiel życie toczy się w winnicach. Dominio de Pingus, Vega Sicilia, Tinto Pesquera, Emilio Moro, Alión: pionierzy oraz siła napędowa dla biznesu producentów ulokowanych w sąsiedztwie winnych parceli wzdłuż kastylijskiego biegu Duero. To oni są punktem odniesienia dla tych, którzy chcą mierzyć jak najwyżej. Tworzyć wina które trafią do najbardziej wymagających winomanów...
Nasza winna podróż po Ribera del Duero w 2015 roku przypadła na drugi tydzień października. Rok z wyjątkowo dobrą pogodą. Suche lato przyspieszyło winobranie na całym płaskowyżu przynajmniej o 2 tygodnie. Dla winiarzy to żaden powód do zmartwień. Wręcz przeciwnie, obyło się bez wiosennych przymrozków, winna latorośl mogła się cieszyć zdrowiem, deszcz nie wymusił momentu zbiorów winogron. My za to mogliśmy skosztować tego, co winem jeszcze nie jest ale za pewien czas nim będzie, moszczu w pierwszym, drugim i kolejnych dniach alkoholowej fermentacji w stalowych kadziach.
Jedną z odwiedzonych winiarni była Bodega Pago de Carraovejas, która dobrych kilka lat temu zakotwiczyła w elicie producentów win premium z DO Ribera del Duero. Towarzyszyli nam Pedro Ruíz Aragoneses (dyrektor, syn założyciela bodegi) i Gema Pastor (odpowiedzialna za rozwój biznesu). Historia winiarni jest osobliwa, punktem zwrotnym do podjęcia decyzji o wytwarzaniu wina jest kuchnia.
José María Ruiz jest znanym restauratorem z Segowii. W 1982 roku postanowił poszerzyć gastronomiczny interes o winiarnię. Tworzyć trunek będący dopełnieniem specjału, który zapewnił prestiż jego restauracji (Restaurante Jose María). Wszak pieczone prosię mleczne (cochnillo asado) zyskuje nieziemski wymiar w towarzystwie kieliszka czerwonego wina.
José María Ruiz zapewne nie miał zbyt wielkiego dylematu, gdzie ulokować swój winny biznes. Ribera del Duero stała wówczas otworem dla niemal dla wszystkich. Winogrady na ciekawych parcelach wciąż mogły trafić w ręce tych, którzy mieli chęć i środki by w nie zainwestować. W 1987 roku rozpoczął formalne urzeczywistnianie projektu, a w 1991 doczekał się pierwszych zbiorów owoców z zakupionych winogradów.
Dojazd do rodzinnej winiarni na obrzeżach Peñafiel wiedzie wąską asfaltową drogą przecinając szachownicę winnych stanowisk należących do bodegi. Budynek o nowoczesnym obliczu okupuje niższą część stoku obsadzonego winoroślą. Winogrady Pago de Carraovejas rozpościerające się na średniej wysokości 850 m zajmują areał 160 ha. Opadają ze stoków wzgórza o nazwie Carraovejas skierowanych ku południu i południowemu zachodowi. Ze względu na ich zróżnicowane położenie winne krzewy prowadzone są w różny sposób. Na wypłaszczeniu terenu i łagodniejszym spadzie sznurem Royat lub na głowę. Stanowiska na stromiznach wymogły uprawę tarasową. Wszystko to ma na celu wykorzystanie idealnego nachylenia parceli względem wędrującego ponad horyzontem słońca. Położenie winnic u stóp wzgórza niesie ze sobą zróżnicowanie geologiczne gleby. Tak więc na ograniczonej powierzchni winogradów należących do bodegi można znaleźć kilka typów podłoża. W niektórych przeważa piasek, w innych wapień, a pozostałe są kamieniste. Wśród uprawianej winorośli prymat należy rzecz jasna do zbieranej ręcznie odmiany tinta fino (tempranillo). Istotną rolę w winach Pago de Carraovejas odgrywają także owoce zrywane z krzewów winorośli cabernet sauvignon i merlot.
Kurs, który obrała winiarnia wymagał dbałości o każdy detal. Pierwsze - wyodrębnić klon tempranillo, oddający właściwości terroir wybranych parceli. Drożdże - tylko te ukryte na skórkach winogron oraz unoszące się w atmosferze wnętrza bodegi. Technologia została wprowadzona z wielkim rozmachem, ale także poszanowaniem procesów, których sprawczą siłą jest natura.
Tym co rzuca się w oczy podczas zwiedzania winiarni jest panujący w niej ład. Było tak nawet w momencie dla niej najgorętszym. Chociaż większość zebranych winogron trafiła już do kadzi fermetacyjnych, taśma do transportu i selekcji winogron pracowała pełną parą. Wszechobecna czystość pozwala dostrzec szwajcarską precyzję z jaką podchodzi się tam do sprawy wytwarzania win z etykietą Pago de Carraovejas.
Pracą w winiarni zawiaduje pani enolog, Almudena Calvo, z którą mieliśmy okazję się spotkać i zamienić kilka zdań. Proces wytwarzania win producenta odbywa się wyłącznie w sposób grawitacyjny. W podwieszonych suwnicach ttkwią wyglądające osobliwie stalowe urządzenia o stożkowatym spodzie zwane OVI, które służą do przepompowywania moszczu z dołu kadzi na powierzchnię czapy z winogronowych wytłoczyn.
Przechodzimy przez kolejne, imponujące przestrzennością pomieszczenia winiarni. Stalowe kadzie zastępują drewniane zbiorniki służące do wtórnej, jabłkowo-mlekowej fermentacji wina. Wreszcie docieramy do piwnicy, w której królują dębowe baryłki. W większości nowy, francuski dąb od najznakomitszych francuskich bednarzy. Najstarsze beczki mogą mieć zaledwie 2 lub 3 lata. Na koniec hala, w której ze spokojem leżakuje zabutelkowane wino. Pedro Ruíz zapewnia, że wszystkie znalazły już nabywców w Hiszpanii i na całym świecie. Wyjadą z winiarni tylko przy właściwej pogodzie, przy użyciu zalecanych środków transportu i do wybranych importerów. Tak by ich finalny konsument dostał to, czego oczekuje od wina z najwyższej półki.
Nadszedł czas prawdy, chwila ucieleśnienia naszej wizyty w Pago de Carraovejas. Degustacja odbywa się w miejscu spełniającym rolę pomieszczenia dla firmowych eventów oraz sali przyjęć weselnych. Pięknie nakryte stoły oraz przeszklona ściana z widokiem na winnicę. Czego chcieć więcej? Jest jeszcze piec drzewny, w którym pieczone są prosięta mleczne - to gastronomiczny ślad duchowej obecności założyciela winiarni.
Z pięciu flaszy na pierwszą próbę idzie Crianza, z trudnego rocznika 2013. Podstawowe wino producenta, podobnych nie znajdzie się na półkach żadnego z dyskontów - cena hiszpańska 25 €. 83% tinto fino, 12% cabernet sauvignon, 5% merlot. 12 miesięcy dojrzewania w dębowych baryłkach francuskich i amerykańskich. Nos intensywny, średnio długi, nuty dojrzałych malin, suszonej śliwki i palonej kawy. Usta nasycone czerwonym owocem, kompotowe. Kwasowość niezła, garbniki wyraźne ale odpowiednio gładkie. Niezbyt długie.
Kolejne jest wino autorskie - Autor 2013. Przeznaczone jest wyłącznie do sprzedaży w restauracjach. Łatwo się domyśleć, czyim podniebieniem kierował się winemaker tworząc je. 91% tinto fino, 6% cabernet sauvignon, 3% merlot. Przez rok starzone w nowych beczkach francuskich i amerykańskich. Świeższy nos, usta z żywszą kwasowością, dymny posmak. Zbytnio nie kryje się z alkoholem, ale to wino na wskroś gastronomiczne. Jeśli nie pieczone prosie, to zapewne przyjemne będzie z porcją soczystej jagnięciny lub cielęciną.
W dalszej kolejności Reserva 2011. Ostatni z nadzwyczajnych roczników w DO Ribera del Duero. Nasze oczekiwania szybują więc znacznie wyżej. Wino miało kontakt z dębiną także przez 12 miesięcy, jednak w tym przypadku jedynie z beczką francuską. Trunek w kolorze mocno dojrzałej wiśni pachnie nadzwyczaj rześko. Najwyraźniej przebijają się z niego leśne owoce, ale cały bukiet to pokaźny kawał palety aromatów. Są w nim nuty lukrecji, wanilia, zioła, dym palonego drzewa. Usta eleganckie, świetna równowaga kwasowości, alkoholu i garbników. Finisz długi, posmak trwały.
Wino o nazwie El Anejón powstaje tylko w najlepszych rocznikach, tak jak 2009, którego mieliśmy okazję skosztować. 93% tinto fino, 6% cabernet sauvignon, 1% merlot. 1 rok we francuskiej beczce. Owocowy nos zaskakuje pulsującą świeżością zza której powoli i dyskretnie wyłaniają się nuty wanilii, ziół oraz przypraw. Usta dostarczają jeszcze lepszych wrażeń. Wino na podniebieniu jest mięsiste i zarazem jedwabiste. Równowaga perfekcyjna. Świetne, trudno jest temu winu zarzucić brak czegokolwiek.
Na koniec Cuesta de las Liebres 2011. To jedyne 100% tinto fino, dojrzewało w dębowych baryłkach najdłużej bo przez 24 miesiące. Winogrona do jego produkcji pochodzą młodych, 20-letnich winorośli rosnących na najwyższych stanowiskach. To pnąca się stromo ponad poziom winiarni parcela Cuesta de las Liebres. Tempranillo z Ribera del Duero mocarne, ekspresyjne, intensywne. Nie do końca jestem przekonany czy otwarte w odpowiednim momencie. Aż prosi się o kilkuletni spoczynek w winnej piwniczce. Wówczas z pewnością pokaże drzemiący w nim potencjał.
Czy wina z Pago de Carraovejas za kilka lat, może dekad, będzie się stawiać w jednym rzędzie z wielkimi winami za którymi stoją nazwiska Fernández, Sisseck lub Álvarez? Patrząc na drogę, którą obrała ta winiarnia i konsekwentność w działaniu wypada wierzyć, że tak. Delektując się winem El Anejón na tarasie jednego z madryckich hoteli trzymamy za nich mocno kciuki. Dobra, hiszpańska robota...