Artykuł o pionierach nowoczesnego winiarstwa w regionie DOQ Priorat w Hiszpanii

Priorat. Co ma drabina do wielkiego wina?

Trudno jest znaleźć konesera wina, który na dźwięk słowa priorat nie wytężyłby bardziej swojego słuchu i nie zagubił wątku w temacie, który uprzednio absorbował jego uwagę.

Normą stało się to, że z roku na rok Robert Parker Jr hojnie obsypuje dziewięćdziesięcioma kilkoma punktami kolejne roczniki produkowane w stosunkowo młodych winiarniach położonych w obrębie tej apelacji. Flasze wina L'Ermita z bodegi Álvaro Palacios stanowią trzon ekskluzywnych kolekcji w piwniczkach bardziej majętnych winomanów.

Już sama fonetyka nazwy Priorat tworzy aurę wzniosłości i wyjątkowości. Kojarzy się z pierwszeństwem i przynajmniej w kontekście czerwonego wina na takowy przywilej zasługuje. Tymczasem nazwa historycznego regionu Priorat pochodzi od przeoratu (hiszp. priorato), powstałego w XII wieku wraz z budową klasztoru kartuzów w Escaladei. Cel tego religijnego przedsięwzięcia próbuje tłumaczyć interesująca, średniowieczna legenda.

Z inicjatywy aragońskiego monarchy, Alfonsa II, na tereny Katalonii wyruszyła grupa kartuskich mnichów. Ich główną misją było znalezienie idealnego miejsca na budowę ich świątyni. W trakcie długotrwałych poszukiwań napotkali pasterza, który opowiedział im swój przedziwny sen. Jak się później okazało jego wizja miała na tyle proroczy charakter by skutecznie przekonać zakonników do wybudowania klasztoru na terenie dzisiejszej Provincia de Tarragona, 50 kilometrów od jej stolicy. We śnie ujrzał on anioły nieopodal miejsca gdzie wypasał swoje stado. Te niebiańskie istoty miały rzekomo wspinać się do nieba przy pomocy drabin wspartych o pień rosnącej tam sosny. Stąd właśnie wywodzi się katalońska nazwa Escaladei pochodząca od łacińskiego Scala Dei czyli "Drabina do Boga".  

Artykuł o winiarzach, którzy przyczynili się do renesansu wielkiego wina z regionu DOQ Priorat Ale czy warto rozwodzić się nad tą  średniowieczną legendą. Jest pewnie tuzin podobnych opowiastek w innych rejonach Europy, a może i nawet w samej Hiszpanii. Zanim w latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku wina z apelacji Priorat ukazały swój "niebiański" splendor niewiele wskazywało na to, że będzie to region, na który niebawem zwrócą się oczy całego winiarskiego świata. Oczywiście, na wstępie należy oddać hołd kartuskim mnichom z XII wieku, dlatego iż najprawdopodobniej to oni posadzili tutaj pierwsze krzewy Vitis Vinifera. Nie należy być jednak zbyt wylewnym w tej materii ponieważ była to rzecz całkiem normalna w średniowiecznych realiach. By się o tym przekonać wystarczy przejechać krętą drogą niecałe 50 kilometrów na północny wschód do słynnego klasztoru cystersów w Poblet. Wina wytwarzane na bazie gron pochodzących z okolic Escaladei musiały cieszyć się dużym uznaniem na przestrzeni stuleci` skoro na początku XIX wieku prawie każdy skrawek tutejszych gór pokryty był małymi działkami obsadzonymi winoroślą. Jednakże niebawem i tutaj swoje żniwo zebrała plaga filoksery, a pozbawieni "chleba" winiarze zostali zmuszeni do emigracji. Dominująca winorośl na trwałe zniknęła z krajobrazu tych wzgórz, a jej miejsce zajęły drzewka oliwne, migdałowe i leszczyny. 

Dopiero w latach pięćdziesiątych XX wieku pojawiła się idea odtworzenia winiarstwa  w tym małym regionie. W 1954 roku niemal z marszu Priorat otrzymał status apelacji. Ale w tamtych czasach nie potrzeba było żadnego geniusza by wyczarować dobre wino zbierając grona winorośli sadzonej na tak wyjątkowym podłożu, jakim jest nazywana przez katalończyków llicorella. Hiszpanie ten rodzaj skały określają jako pizarra negra czyli czarne łupki. Faktycznie, w słońcu mienią się ciemnobrązową barwą z połyskującym kwarcytem. Liczne i obfite minerały zawarte w llicorelli, takie jak mika są odpowiedzialne za rzadko spotykany w innych miejscach globu charakter wina. Korzenie winorośli muszą się przebić bardzo głęboko by dostać się do wody. Na szczęście ta, mimo skąpej rocznej sumy opadów (rzadko przekracza 400 mm) utrzymuje się w niższych warstwach podłoża wystarczająco długo. Intensywne nasłonecznienie (około 3000 godzin w ciągu roku) pozwala jagodom dojrzewać i gromadzić wystarczającą ilość cukrów. Przeszkodą mogłaby się wydawać mała ilość zbiorów na tym jakże trudnym terroir. Jednakże rekompensują to owoce o wielkiej koncentracji ekstraktów.  Zawsze więc można było otrzymać tutaj wino o wyjątkowej intensywności barwy, złożoności bukietu i mineralnej nucie. Tyle, że do końca lat 70-tych XX wieku wytwarzano je w Priorat prawie wyłącznie na bazie fermentacji  gron szczepu Cariñena. Dodatkowo  winorośl tą uprawiano na skromnej powierzchni 600 hektarów, czyli prawie dziesięciokrotnie mniejszej niż w połowie wcześniejszego stulecia. Nowa, moim zdaniem wspanialsza legenda miała powstać właśnie na przełomie lat 70- i 80-ch XX wieku. Zawdzięcza się ją ludziom, których pasja, inteligencja i wytrwałość sprawiły, że wina nazywane potocznie „priorat” wywołują przyjemne ciarki na plecach u wszystkich, którzy choć raz mieli okazje ich posmakować. 

Pierwszy z nich, Francuz, nazywa się René Barbier i pochodzi ze znanej rodziny winiarskiej, która na początku XIX wieku  władała 1500 hektarami winnic w posiadłości o nazwie "Le Martinet". Jego pradziadek, Leon, w 1890 roku został zmuszony do opuszczenia swoich winiarni w okolicach Avignon na skutek spustoszenia  plantacji przez plagę filoksery. W latach 40-tych XX wieku do rodziny Barbier należała już pokaźna winiarnia znajdująca się na terytorium katalońskiego regionu Penedès. René Barbier do ówczesnej D.O. Priorat całkiem świadomie trafił w 1978 roku. Znał potencjał drzemiący w tutejszej llicorelli i z pewnością zdziwił się wielce dowiedziawszy się że zdecydowana większość win tej apelacji była sprzedawana "a granel", to znaczy na hektolitry, bez uprzedniego butelkowania. Można powiedzieć, że postawił wszystko na jedną kartę gdyż praktycznie cały rodzinny interes znajdujący się w D.O. Penedès został sprzedany grupie Freixenet. W roku 1979 założył swoją pionierską winiarnię w Priorat, którą nazwał Clos Mogador. Niedługo później do miejscowej Szkoły Enologii w Falset, w celu zarządzania nią, przyjechał kataloński enolog Josep Lluís Pérez. Jego naukowe podejście do winiarstwa objawiało się analizą chemiczną podłoży oraz drobiazgowymi badaniami biologicznych właściwości odmian winorośli, procesów fermentacji oraz oksydacji. Następnie do "dwójki muszkieterów" dołączyli trzej pełni zapału wizjonerzy, znający wybornie swój fach Carles PastranaDafne Glorian i Álvaro Palacios. W ten oto sposób rozpoczęła się nowa epoka w dziejach hiszpańskiego winiarstwa. Zaczęto "na serio" eksperymentować z uprawianiem międzynarodowych odmian winorośli. Właśnie w winnicach Prioratu swoją siłę pokazały grenache, cabernet sauvignon, merlot i syrah. To tutaj postawiono na nowe technologie w winifikacji. Efekty przyszły nadspodziewanie szybko, być może nawet zdecydowanie szybciej niż spodziewali się tego pionierzy "nowego" Prioratu. W ciągu kilku lat stworzyli tam własne samodzielne "clos", a ich wewnętrzna rywalizacja zawiesiła bardzo wysoko poprzeczkę dla reszty producentów "vino tinto" w całej Hiszpanii. Na efekty ich pracy nie trzeba było długo czekać. W latach 90-tych międzynarodowe kupaże z D.O. Priorat zaczęły osiągać budzące respekt ceny w londyńskim domu aukcyjnym Christie's.