Bodegas Arrayan - producent wina hiszpańskiego DO Mentrida

Bodegas Arrayán. Winne safari w D.O. Méntrida.

Z winami Arrayán miałem styczność dobre trzy lata temu. Degustowałem je wówczas w sklepie małego, polskiego importera. Smakowały wybornie. Nie zastanawiałem się więc zbyt długo nad tym by odwiedzić winiarnię, kiedy z dużą dozą przypadku nadarzyła się ku temu okazja.

Powrót z wyprawy do Estremadury na lotnisko Barajas dawał nam komfort zagospodarowania dwóch godzin wolnego czasu. Miejsce i moment idealne na zwiedzenie jednej z winiarni w okolicach Madrytu. Bez wahania sięgam po telefon i staram się umówić niezapowiedzianą wizytę w Bodegas Arrayán niedaleko stolicy winiarskiej apelacji D.O. Méntrida. "Wpraszamy się" nie bez problemu. Owegoż dnia winiarnie w D.O. Méntrida wizytuje inspekcja rady regulacyjnej denominacji.

Na parkingu w wiosce La Torre de Esteban Hambrán wita nas Álvaro García de Oteyza - dyrektor handlowy Bodegas Arrayán. Czas nagli. Pozostawiamy w cieniu pokracznego Juke'a i za sugestią Álvaro przesiadamy się do nissana z wyższym zawieszeniem. Po kilku minutach asfalt na trasie wiodącej wzdłuż winogradów kończy się i dojeżdżamy do zamkniętej posesji przypominającej wielkie rancho. Na bramie widnieje szyld Finca "La Verdosa".

Nissan mknie po szutrowej drodze z imponującą prędkością. Wrażenia niczym podczas safari lub trochę jak w trakcie przejazdu wyścigowym OS-em. Dookoła dębowy las przypominający znajomy nam z Estremadury krajobraz dehesy. O mały włos nie tratujemy trzech "egzemplarzy" gatunków dzikiej zwierzyny: galopującego jelenia, mknącego w podskokach zająca oraz pełzającego w poprzek drogi węża.

Bodegas Arrayan - winnica producenta win z DO Mentrida (Hiszpania) Zatrzymujemy się na pagórkowatej polanie. Przed nami dosyć niewielka hala winiarni, a także kilka jeszcze mniejszych budynków. Poniżej na falistych, delikatnie opadających zboczach maluje się krajobraz połaci winogradów. Czas posłuchać opowieści Álvaro.

Winiarnia i otaczająca ją winnica powstała z inicjatywy i z pomocą kapitału przemysłowca José Maríi Entrecanales'a (zarządzającego niegdyś m.in. budowlanym gigantem - Grupo Acciona). Obecnie spadkobierczynią Bodegas Arrayán jest wdowa po nim - María Marsans.

Zanim nasadzono tam pierwsze winorośle, trzeba było zasięgnąć porady fachowców. Jednym z nich był australijczyk - Dr. Richard Smart, znany w świecie winiarstwa jako "the flying vine-doctor". To on doradzał właścicielom bodegi, które odmiany winorośli nasadzić,w którym miejscu mają dojrzewać konkretne szczepy oraz jak je uprawiać.

Świadomie zrezygnowano z prowadzenia krzewów systemem dwuramiennym, który bardziej sprzyja produkcji ilościowej. Zamiast tego zdecydowano się na jednoramienny royat. Gleby na parceli La Verdosa są piaszczyste. Dwa osobne krzewy wrośnięte korzeniami w glębę jeden przy drugim, rozchodzą się w dwie przeciwne strony. Gliniaste podłoże zaczyna się bardzo głęboko, dopiero na głębokości około 2 metrów. Rośliny rywalizują w ten sposób ze sobą o wodę, co po długim okresie wegetacyjnym winorośli pozwala otrzymać dojrzałe owoce z maksymalnie skoncentrowanym sokiem i polifenolami.

Główne zagrożenia dla upraw winorośli w La Verdosa to długo utrzymujące się susze i ekstremalne upały. Álvaro wyjaśnia, że obecny rok (2016) rozpoczął się nieźle, ponieważ wczesną wiosną padało bardzo obficie. Równocześnie zwraca uwagę, że wystarczą dwa tygodnie upałów w czerwcu i można o wszystkim co było zapomnieć. Sztucznym nawadnianiem winnic można się posłużyć w porze dojrzewania winogron. Jeśli zdarzają się trudniejsze lata w uprawie (tak jak ostatni rok), wówczas mocno ogranicza się produkcję poprzez drobiazgową selekcję ręcznie zebranych gron. Z najlepszych powstaną wina Arrayán, te gorsze skupią i przetworzą lokalne spółdzielnie winiarskie.

Aktualnie w winnicy La Verdosa uprawianych jest 8 odmian winorośli. Cztery międzynarodowe szczepy (nasadzone w roku powstania winiarni) od 2003 roku do chwili obecnej służą do wytwarzania flagowych win producenta. Po lewej ręce Álvaro pokazuje mi nasadzenia merlot, po prawej cabernet suvignon, w głębi widać syrah (którego jest najwięcej), a gdzieś na niedalekim horyzoncie petit verdot. W porównaniu do innych winogradów w Hiszpanii nasadzone są bardzo gęsto. Odległość między każdą z par winorośli w szpalerze to 1,6 m. Wymusza to na nich pionowy rozwój korzeni. Szpalery odseparowane są od siebie 2,8-metrową przestrzenią. Wystarczająco dużo by móc prowadzić mechaniczny zbiór winogron, póki co nie stosowany przez Bodegas Arrayán. Pozostałe nasadzenia są wciąż zbyt młode by z winogron móc wytwarzać jakościowe wina. To bardziej endemiczne graciano i moravia agria (czerwone) oraz garnacha blanca i garnacha gris (białe). Póki co traktowane eksperymentalnie.

Są jeszcze oczywiście nasadzenia odmiany garnacha, tyle że dosyć daleko od winogradów La Verdosa. Na horyzoncie majaczą szczyty masywów Sierra de Gredos i Sierra de Madrid.  Na zboczach tego pierwszego, granitowe stoki o nachyleniu 32% porastają stuletnie winorośle.

Przed wejściem do hali produkcyjnej bodegi spotykamy enologa - Maite Sánchez. Młodzieńcza witalność i uśmiech pani winemaker sprawia, że początkowo trudno uwierzyć w to, że tworzy tak przemyślane i stylowe wina. Tymczasem za wszystkim stoi jej nie budzące respekt doświadczenie: winna edukacja w Burgundii, Chile, Nowej Zelandii i oczywiście Hiszpanii (Vega Sicilia, Alión, Clos Mogador, Ramirez de Ganuza). Do Bodegas Arrayán trafiła w 2009 roku.

Halę winiarni wypełnia zwarta kompozycja stalowych kadzi o przeróżnej pojemności: 2, 3, 4 i 5 tysięcy litrów. Wina Arrayán fermentują w sposób spontaniczny, wyłącznie przy zastosowaniu autochtonicznych drożdży obecnych na powierzchni gron. Winiarnia do leżakowania ich w beczkach używa tylko dębiny francuskiej: o średnim stopniu spiekania, z pięciu różnych firm.

Czas nagli, godzina odprawy i wylotu z Barajas zbliża się nieubłaganie szybko. Álvaro zaprasza nas na degustację do niewielkiego domu z kamiennymi ścianami. Wewnątrz wita nas upragniona klimatyzacja (na zewnątrz panuje 35-stopniowy upał), przestonny salon z kominkiem, wygodną sofą i rzecz jasna gustowne półki na wina. Ściany zdobią obrazki i trofea z porożami jeleni. Przez głowę przemknęła mi trochę zabawna, trochę drastyczna myśl: Ciekawe, czy wszystkie padły rażone strzałem ze strzelby myśliwskiej? Może znajdzie się wśród nich ofiara wypadku drogowego? 

Naszym łupem padają wina degustowane w kolejności: Garnacha de Arrayán 2013, Arrayán Syrah 2010, Arrayán Petit Verdot 2010 i Arrayán Selección 2013. Roczna produkcja w Bodegas Arrayán to niecałe 100.000 butelek przypadających na 9 różnych etykiet. W przypadku większości daje to prawdziwie butikową ilość: niewiele ponad 1.000 flaszek. To prawdziwe "rodzynki", nawet wśród win małej DO z Kastylii La Manchy. Uwagę przykuwa także obrazek na etykiecie. To dzieło niebylejakiego artysty. Eduardo Arroyo, wybitny hiszpański przedstawiciel malarskiego nurtu neofiguracji i pop-artu, namalował go dla zaprzyjaźnionej z nim właścicielki bodegi.

Tekst: Piotr Bartoszewicz
Zdjęcia: Michał Krawarski