Ze względu na ich nieprzewidywalność niezbędnym towarzyszem papryczek z Padron w hiszpańskich barach jest piwo bądź lampka białego lub czerwonego, wytrawnego wina. Wszystko dzięki ukrytemu w nich wdziękowi. Są z reguły słodkie, chociaż subtelna pikantność zdradzać może ich kapryśny charakter. Można to w bardzo prosty wytłumaczyć.
Padrón to gmina, do której należy wioska Herbón gdzie franciszkańscy mnisi zaczęli je importować z Meksyku w XVI wieku. Papryczki z Padron (tak brzmi dosłowne tłumaczenie ich nazwy) były zwyczajną odmianą popularnej papryczki chilli. Wpływ na ich smak mają na pewno warunki klimatyczne, w których dojrzewają (bardziej "wyspiarskie" niż stereotypowo hiszpańskie) oraz to, że są zbierane zdecydowanie wcześniej niż nakazują kanony kuchni meksykańskiej. Zasadzone, stopniowo dostosowały się do klimatu Galicji, stały się mniejsze (mają zwykle niewiele więcej niż 5 cm długości) i utraciły częściowo swój pierwotny "ogień". W Hiszpanii doceniono ich walory szczególnie we wcześniejszym stopniu dojrzałości, czy może raczej pikantności. Jak wiadomo moment dojrzewania warzyw i owoców bywa różny, nawet tych pochodzących z jednego krzaczka. Tak więc w momencie zbiorów papryczek trafiają się rzecz jasna takie, które kryją w sobie "piekielną moc". Nadają się wyśmienicie (jak zresztą większość papryk odpowiedniej wielkości) do nadziewania rozmaitym farszem. W Hiszpanii królują nie tylko jako smażone na oliwie i posypane solą gruboziarnistą tapas lecz także w ciekawych kombinacjach na baskijskich pintxos bądź w bardziej wyszukanych formach. No cóż, są tak pyszne że rozpływają się w ustach. Czy można odróżnić pikantne od łagodnych? Niektórzy twierdzą, że pikantne są bardziej pomarszczone i powykręcane. Tyle, że po usmażeniu wszystkie nabierają podobnych kształtów. Zresztą, zobaczyć zaczerwienioną twarz kompana i załzawione oczy - bezcenne.
Przepis na klasyczne, "barowe" pimientos de Padron jest wyjątkowo prosty. Jedyne trudności może sprawić powstrzymanie artylerii pryskających z patelni kropel gorącej oliwy.
Składniki:
- papryczki z Padron (0,5 kilo śmiało wystarczy na solidną przystawkę dla 4 osób)
- gruboziarnista sól
- oliwa do smażenia
Przyrządzenie:
- Na patelni mocno rozgrzewamy dużą ilość oliwy z oliwek.
- Wrzucamy papryczki i smażymy około 3-4 minut obracając co jakiś czas aby się równomiernie zarumieniły z każdej strony (kiedy będą gotowe, na papryczkach powinny pojawić się białe i jasnobrązowe plamki).
- Nakładamy po kilka na talerz, posypujemy szczyptą soli gruboziarnistej i gotowe!!!
- Pamiętajmy żeby nie odrywać ogonków przed smażeniem. Są bezcennym "uchwytem" w trakcie obowiązkowego jedzenia palcami, chociaż i tak będziemy skazani na użycie kilku papierowych chusteczek.
Jakie wino dobrać do pimientos de Padrón?
W kombinacji ze słodko-pikantnymi papryczkami smażonymi na głębokim oleju sprawdzą się łagodniejsze wina czerwone. Idealna będzie więc Mencía z D.O. Bierzo lub z D.O. Ribeira Sacra. Bardziej dostępne na naszym rynku są wina D.O.Ca Rioja. Przy wyborze wina kierujmy się jego lekkością i owocowością. Do przekąski nadawać się będą również intensywne "rosado" (różowe).