Akwedukt ten to dzieło starożytnej myśli inżynieryjnej uważane za najbardziej wartościowy i zarazem zachowany w najlepszym stanie zabytek z czasów panowania Imperium Rzymskiego na terenach Półwyspu Iberyjskiego. Acueducto de Segovia, razem ze starówką miasta Segowia, wpisany jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Naukowcom nie udało się precyzyjnie ustalić okresu, w którym zbudowano akwedukt. Podejrzewa się, że miało to miejsce w I wieku n.e., najprawdopodobniej za czasów panowania cesarza Wespazjana, bądź w krótkim okresie rządów imperatora Marka Kokcejusza Nerwy. Zadaniem akweduktu było doprowadzanie do miasta wody z oddalonych o kilkanaście kilometrów od Segowii górskich źródeł rzeki Riofrío.
To bardzo przemyślana pod względem inżynieryjnym budowla. Na jej pierwszym odcinku woda zbierała się w wielkim zbiorniku nazywanym El Caserón. Stamtąd była transportowana systemem kanałów na peryferie Segowii, do wieży Casa de Aguas, gdzie była filtrowana z fizycznych zanieczyszczeń, głównie piasku. Następnie trafiała do liczącego prawie 1 km długości kamiennego kanału wiodącego przez miasto na szczyt wzgórza El Postigo (znajduje się na nim słynny alkazar). Właśnie ten ostatni odcinek to najefektowniej prezentująca się część akweduktu. Liczy on sobie 167 łuków (tzw. łęków), 44 podwójnych i 79 pojedynczych, wykonanych z 25.000 granitowych kamieni przytransportowanych z gór Sierra Guadarrama. Solidność tej budowli polega na precyzji jej wykonania, głębokości jej fundamentów (6 m), doskonałym zrównoważeniu sił działających na jej konstrukcję. Budowniczy zadbali również o jej piękno, prezentuje wspaniałą harmonię, nawet wkomponowana w gąszcz ulic pochodzących z późniejszych epok. Akwedukt w Segowii mierzy w najwyższym punkcie 28 metrów wysokości (przy placu El Azoguejo). Od czasów starożytnych jego część musiała ulec pewnym rekonstrukcjom, szczególnie ta zniszczona w 1072 roku przez Maurów (zburzyli 36 łuków).
Segowia to miasto, z którym wiąże się kilka ciekawych legend. Jedna z nich dotyczy powstania akweduktu. Opowiada o pewnej służącej, która codziennie musiała przynosić z okolicznych gór do miasta wodę dźwigając na plecach ciężki dzban. Pewnego dnia miała już tak dosyć wykonywania tej mozolnej pracy, że nieopatrznie na głos wypowiedziała zdanie: "Dałabym wszystko gdyby woda docierała do miasta sama, tak bym nie musiała już nigdy pokonywać tej trasy". Wnet usłyszała za sobą odpowiedź "Czy jesteś pewna, że dałabyś cokolwiek w zamian za to, że woda znajdzie sama drogę do bram miasta?". Dziewczyna odwróciła się i ujrzała za sobą przystojnego mężczyznę. Pomyślała, że ma nie ma nic do stracenia gdyż nie posiadała w tamtym momencie przy sobie żadnych wartościowych przedmiotów i bez wahania przystała na propozycję nieznajomego. Ten powiedział, że jedynym co go interesuje jest jej dusza. Zanim jednak zawarli pakt uściskiem dłoni, dziewczyna postawiła pewien warunek. Obcy mógł posiąść jej duszę jedynie jeśli uda mu się na trwałe doprowadzić wodę do Segowii, zanim pojawi się pierwszy promyk słońca następnego ranka.
Po powrocie do domu zmęczona niewiasta położyła się spać. Nie mogła jednak usnąć ponieważ zza okna dochodziły dziwne hałasy. Wyjrzała przez nie i spostrzegła tajemniczego mężczyznę, całego w płomieniach, wydającego rozkazy zastępom diabłów. Te uwijały się w pośpiechu starając się jak najszybciej poukładać kamień na kamieniu, tworząc w ten sposób akwedukt. Dopiero wtedy zatrwożona dziewczyna zdała sobie sprawę ze swojej lekkomyślności. Zaczęła więc pospiesznie modlić się do Boga by ten wybaczył jej grzech, ponieważ nie chciała by jej dusza weszła w posiadanie szatana. Nie usłyszała jednak od niego żadnej odpowiedzi, nie ujrzała także żadnego znaku z niebios. Spojrzała na ulicę i zobaczyła jak diabły świętują swój triumf ostentacyjnie kładąc ostatni kamień na akwedukt. Wtem pojedynczy promień światła padł na twarz szatana, który ją "uwiódł". Rozwścieczone fiaskiem paktu diabły złorzecząc opuściły Segowię pozostawiając nową budowlę praktycznie ukończoną. Dziewczyna rankiem udała się do księdza by wyznać co się jej przytrafiło. Kapłan zdumiał się widząc potężny akwedukt, położył na nim ostatni kamień łączący całą konstrukcję i poświęcił ją. Od tej chwili miasto było skutecznie zaopatrywane w wodę, a żadna służąca nigdy już nie musiała pokonywać górskiej trasy ze dzbanem na plecach.