"Tokaj, wino królów i król win" - takie słowa miał wypowiedzieć ponad 400 lat temu król Ludwik XIV. Później przez wieki w tokaju lubowali się monarchowie oraz szlachta, włącznie z naszą rodzimą. Pionierskość tych wykwintnych trunków łączy się z możnym rodem Rakoczych, do których od początku XVII wieku należała winnica Oremus. Właśnie tam z dotkniętych szlachetną pleśnią winogron powstał pierwszy Tokaj Aszú. Wino to wcale nie było dziełem przypadku lecz efektem eksperymentów kapłana Szepsy odpowiedzialnego za wytwarzanie książęcych trunków. Dzięki politycznym i gospodarczym kontaktom książę Rakoczy na początku XVIII wieku wypromował "winny Tokaj" na dworach monarszych oraz salonach w całej Europie, w tym odległej Hiszpanii.
Nastały jednak czasy, w których król stał się nagi. W XX wieku podobne zawirowania geopolityczne co w Polsce sprawiły, że prestiżowe węgierskie winiarnie zarządzane przez rodziny trudniące się wyrobem trunków od pokoleń trafiły pod państwowy zarząd. Piwniczki w tokajskiej wiosce Tolcva oraz okoliczne winnice na długie lata przestały być kojarzone z tym co wykwintne. Kilka lat po tym jak runął berliński mur węgierskim winiarzom udało się odwrócić złą kartę. W nieco zapomnianym regionie winiarskim pojawił się nie byle jaki inwestor z Hiszpanii. Znawcy wielkich win znają doskonale te dwa słowa: Vega Sicilia. To marka należąca do rodziny Álvarez, która w kwestii prestiżu w Hiszpanii nie ma sobie równych.
Dzisiaj Oremus to jeden z najbardziej cenionych producentów win z regionu Tokaj. Álvarezowie postawili w Tolcvie zupełnie nową winiarnię w 1999 roku. Było to sześć lat po tym jak zakupili posiadłość oraz okoliczne parcele z zaniedbanymi w czasach komunizmu winnicami. Produkcja win jest tam całkowicie podporządkowana wymogom narzucanym przez apelację oraz prawo węgierskie. Hiszpański właściciel skupia się głównie na tym by produkty te posiadały możliwie najwyższy standard. Łatwo to dostrzec na etapie degustacji, porównując styl win Oremus na tle konkurencji. Są one wyjątkowo subtelne, dopracowane w każdym detalu. Około 75% flaszek Tokaj-Oremus trafia na rynki zagraniczne. Najważniejsi importerzy to Hiszpania, USA, Japonia, Hong Kong, Belgia, Wielka Brytania, Brazylia, Meksyk, Norwegia, Szwajcaria, Niemcy, Rosja i Polska. Średnia roczna produkcja wszystkich win Tokaj-Oremus to około 200 tys. butelek i jest bardzo zróżnicowana w zależności od rocznika. To niewiele więcej niż Vega Sicilia w Hiszpanii butelkuje samego Valbuena 5º.
Tokaj-Oremus to winiarnia, którą miłośnik wina po prostu musi zwiedzić będąc na Węgrzech. Oprócz samych win wielką atrakcją są należące do grupy Vega Sicilia piwnice w Tolcva. Robiących równie imponujące wrażenie próżno szukać w najstarszych bodegach w regionie Rioja i w całej Hiszpanii. Nie dziwi więc, że stanowią one jedno z ważniejszych miejsc zwiedzanych przez Hiszpanów będących na Węgrzech. To kilkukilometrowy labirynt korytarzy, w których chłonie się "klimat" Tokaju wszystkimi zmysłami. W niektórych miejscach mury pokrywa nawet kilkucentymetrowa, zwarta warstwa czarnej pleśni. Ciekawostką jest to, że ich obecny wygląd zawdzięczany jest w znacznej mierze zmianom dokonanym w epoce socjalizmu we wschodniej Europie. Kiedyś były to odrębne piwniczki do przechowywania win należące do różnych rodzin trudniących się winiarstwem. Kiedy zostały wywłaszczone przez państwo, nakazano połączenie ich w jedną całość.
W korytarzach ręcznie drążonych w tufie wulkanicznym począwszy od XIII wieku znalazło się miejsce na dwie sale degustacyjne. Na niezliczonych półkach spoczywają butelki z wieloletnimi winami, w tym flaszki liczące ponad 100 lat. Na naznaczonych czasem stronicach New York Times z roku 1891 można wyczytać dziennikarskie peany na temat wykwintności tokajskich win. Historią Tokaju można delektować się dosłownie w każdym metrze kwadratowym piwnic Oremus.
Naprzeciwko wejścia do podziemi znajduje się niewielki budynek produkcyjny, w którym wytwarza się wina metodą grawitacyjną. Z przylegającego do niego tarasu roztacza się widok na wieś Tolcva położoną u stóp pagórka, na którym znajduje się kilka z trzynastu winnych parceli należących do producenta. Każde z siedlisk charakteryzuje różnorodność gleb, wysokości oraz nachylenia stoków. Uprawia się tam cztery najważniejsze w Tokaju odmiany winorośli - Furmint, Hárslevelü, Zéta i Sárgamuskotály. Vega Sicilia prowadzi także eksperymentalne nasadzenia szczepów, które zniknęły z upraw w tym regionie po okresie wielkiej epidemii filoksery.
Jedyny wytrawny Tokaj-Oremus nosi nazwę Mandolas. To bardzo ciekawe wino ze względu na to jak ewoluuje w trakcie dojrzewania w butelce. Robione jest ze szczepu winogron furmint (około 25-letnie nasadzenia). Na etapie produkcji dojrzewa przez około 6 miesięcy w nowych beczkach z dębu węgierskiego. Próbowany przez nas dwuletni Mandolas cechowała ożywcza kwasowość i wyrazistość cytrusowo-kwiatowych nut. Nowoczesne wino na co dzień. Zupełnie innych wrażeń dostarczył starszy o całych 9 lat Mandolas 2007. Nos ma zdecydowanie bardziej wielowymiarowy, słodszy, odrobinę miodowy. W ustach mocniej wyczuwalna kremowa faktura i krystaliczność wody z górskiego potoku. Do tego posiada imponującą długość oraz emanuje świeżością. To dowód na to, że nawet podnad 10-letnie wino zyskując niewiarygodny powab wciąż może zachować sporo młodzieńczej energii.
Pozostałe wina prezentują linię klasycznych, słodkich tokajów. Oremus Samorodni 2014 to dyskretny wstęp do tokajskiej słodyczy: delikatny, świeży, z wyczuwalnymi nutami migdałów, ziół oraz cytrusów. Oremus Aszú 5 Puttonyos 2009 to blend czterech odmian dopuszczalnych w ramach apelacji: Furmint, Hárslevelü, Zéta i Sárgamuskotály. Wyróżnia się doskonałą równowagą kwasowości i słodyczy, głębią aromatu (miód, akacjowe drewno, morelowa konfitura), aksamitnością, a przede wszystkim dojrzałością i salonową elegancją. Oremus Aszú 6 Puttonyos 2007 już mniej kryje się z cukrem, bo i ma go niemal dwukrotnie więcej (ponad 200 g/l) niż swój poprzednik. Jest to jednak nadal dobrze ułożone wino, w strukturze oleiste, z jeszcze większą paletą aromatów, zdecydowanie deserowe. Oremus Tokaji Eszencja ze swoim cukrem wykraczającym ponad 500 g/l to już właściwie nektar, którego intensywność i bogactwo trudno jest opisać jakimikolwiek słowami.
Łacińskie "oremus" znaczy "módlmy się". Ciężko znaleźć w tym przypadku sensowne odniesienie tego zwrotu do tak pełnych pokus węgierskich trunków wytwarzanych "pod nadzorem" prominentnego producenta z Hiszpanii. Bardziej adekwatne byłoby zestawienie ich z pospolitą frazą "pijmy wino!"...