Pipirrana to popularna, orzeźwiająca sałatka z Andaluzji, popularna również w sąsiadującej z nią prowincji Kastylii La Manchy - Albacete oraz Murcji. Pomidor, ogórek, cebula, zielona papryka... w składnikach zaskakująco sporo podobieństw do gazpacho? W południowej Hiszpanii istnieje wiele przepisów na pipirranę lecz jej niekwestionowaną stolicą jest Jaén. W okolicznych górach Sierras de Cazorla popularna jest wersja potrawy o nazwie pipirrana rin-ran (dodatkowy człon to znana z Murcji metoda ucierania wszystkich składników razem do momentu nadania im konsystencji gęstego puré). Na wybrzeżu Atlantyku, w Kadyksie i jego okolicach, sałatkę podaje się jako dodatek do grillowanej makreli, a danie to zamiast zwyczajnie "caballa con pipirrana" nosi lokalną nazwę "caballa con piriñaca".
Caballa con pipirrana
(Makrela na sałatce pipirrana)
Składniki (dla 4 osób):
- 4 filety ze świeżej makreli
- 3 dojrzałe pomidory, obrane ze skórki
- 1 zielona papryka
- 1 mała cebula
- ½ ogórka
- 2 łyżki octu winnego z Jerez
- Oliwa z oliwek
- Sól
- 2 jajka ugotowane na twardo (opcjonalnie)
Przygotowanie sałatki oraz grillowanej makreli:
Wszystkie warzywa kroimy w małą kostkę. Polewamy je oliwą, skrapiamy octem winnym i doprawiamy solą. Opcjonalnie do sałatki można również dodać pokrojone w kostkę jajka. Sałatkę wstawiamy do lodówki na minimum pół godziny, aby smaki się połączyły.
Filety makreli skrapiamy oliwą z oliwek, solimy i smażymy na dobrze rozgrzanej patelni grillowej po około 2 minuty z każdej strony (najpierw smażymy stronę ze skórą).
Makrelę układamy na sałatce pipirrana i natychmiast podajemy.
Jakie wino dobrać do grillowanej makreli na sałatce pipirrana?
Za pipirraną przemawiają wina białe, delikatnie owocowe, takie jak macabeo (viura). Z kolei za grillowaną rybą morską, taką jak makrela, żywe i radosne, z typowo galicyjskich szczepów jak albariño bądź godello. Obydwa smaki pogodzi różowe, najlepiej lekko musujące vino de aguja. Nie wykluczają się również wymienione wcześniej typy win - koniecznie rześkie, zdecydowanie wytrawne. Byleby nie popadać w skrajność...