Dla każdego Camino to coś innego, różne są także motywy podróży. Jedni idą rzeczywiście w celach religijnych, drudzy w celu poznania zabytków i krajobrazów Hiszpanii, trzeci traktują Camino jako ważny, przełomowy moment w życiu, a jeszcze inni bo chcą spędzić ciekawie wakacje. Każdy motyw jest dobry bo każdy z osobna przeżywa swoje Camino.
Optymalny czas przejścia trasy Camino Francés z Saint Jean Pied de Port do Santiago de Compostela to 30 dni. Spragnieni dalszej wędrówki pielgrzymi często udają się do Muxi, miejsca gdzie w kamiennej łodzi przybyła Najświętsza Maria Panna i Finisterry, przysłowiowego końca świata (Fin de la Tierra).
Podróż, wędrówkę, pielgrzymkę, bo właśnie moje Camino miało taki wydźwięk, zaczęłam w Burgos. Miejscowości położonej na 860 m.n.p.m, znanej z gotyckiej katedry Najświętszej Marii Panny, bogatej tradycji gastronomicznej (m.in. kaszanki - morcilla de Burgos i sera z Burgos - queso de Burgos). Kolejne kilka dni to wędrówka przez płaskowyż. Uważany przez wielu za najbardziej monotonny odcinek podczas Camino Francés. Dla pielgrzymów, zaczynających właśnie w Burgos, to często odcinek pierwszych zmagań z własnymi słabościami, zarówno psychicznymi jak i fizycznymi. A także pierwsze momenty gdzie ¡Buen Camino! i zmęczone ale uśmiechnięte twarze sprawiają, że można poczuć więź między pielgrzymami w drodze.
Za León krajobraz się zmienia. W oddali pojawiają się góry a ciało przyzwyczajone już jest do codziennej wędrówki. Symbolicznym momentem podczas całej pielgrzymki jest dotarcie do położonego na wysokości 1500 m.n.p.m Cruz de Ferro, miejsca gdzie utrudzeni pielgrzymi zostawiają wieziony z krajów pochodzenia kamień - symbol grzechu. Od tego momentu pozbawieni ciężaru możemy iść spokojnie.
Dla mnie, przełomowy moment na trasie wystąpił w malowniczej miejscowości Molinaseca. Tutaj spotkała mnie wyjątkowa gościnność i dobroć jej mieszkańców. Moja pielgrzymka zmieniła swoje oblicze, stała się bardziej spontaniczna. Poczułam, że pielgrzymowanie sprawia mi ogromną radość a napotkani na drodze ludzie nie są przypadkowi. Wnoszą coś do mojego Camino i mojego życia.
Galicja powitała mnie całą swoją okazałością. Już od pierwszych momentów w O Cebreiro można poczuć się jak w opowieści o średniowiecznych rycerzach czy druidach. Poranne mgły nadają jeszcze więcej tajemniczości temu miejscu.
Teraz czas mknie już nieubłaganie. Ostatnie 100 km to momenty, gdzie pielgrzym dla wielu mieszkańców Galicji, staje się niestety bardziej turystą. Coraz rzadziej spotyka się albergue municipal (nie wspominając o albergue parroquial) a w prywatnych albergue można zarezerwować nocleg. Co wcześniej nie było praktykowane. Trudniej również jest się poczuć samotnym na drodze. To jednak czas kontaktów i zacieśniania więzi pomiędzy starymi kompanami z podróży. Widoki ciągle zachwycają. Powoli większość z pielgrzymów uświadamia sobie, że pielgrzymka dobiega końca. Wielu z nich cieszy się na dotarcie do celu, inni natomiast nie chcą wracać do codzienności. Na Camino bowiem panuje spokój i prostota. Na Camino zasada "im mniej masz tym bardziej jesteś szczęśliwy" na prawdę się sprawdza.
Do Santiago każdy dochodzi w zadumie. Cisza i wewnętrzny spokój jaki ogarnia pielgrzyma na widok Katedry Świętego Jakuba Starszego jest nie do opisania. A czy rodzi się nowy człowiek? Na to pytanie każdy pielgrzym odpowiada sobie sam...
Anna Musiał
Camino Francés 2013